sobota, 30 stycznia 2010

The wire, czyli piekło w Baltimore


Droga Agato, Drogi Mikołaju!

Dawno się nie odzywałem i nadszedł czas coś skrobnąć. Obejrzałem ostatnio kilka ciekawych filmów, ale żaden z nich nie zasługuje na uwagę niczym serial The Wire – w Polsce tytuł tłumaczony był na Prawo Ulicy. HBO wypuściło 5 sezonów, nie będę się bał użyć takiego określenia, DZIEŁA. W Polsce wyemitowano tylko dwa sezony i to o takiej porze kiedy nawet nie przyzwoite filmy się kończą. Dwa odcinki wyreżyserowała Agnieszka Holland, po czym wróciła i dała dowód, że w Polsce nawet z najlepszym warsztatem gów** zrobisz bo producenci to zniszą, co wydarzyło się przy polsatowskiej Ekipie.

Wrócimy jednak do The Wire, fabuła serialu to historia specjalnej grupy dochodzeniowej, która została stworzona do zatrzymania narkotykowego króla Baltimore, z biegiem czasu i sezonów zmieniają się osoby do zatrzymania, ale jednostka i główni bohaterowie pozostają ich drogi się rozchodzą, czasami muszą razem działać, czasami muszą walczyć ze sobą i nie jest tu mowa tylko i wyłącznie o gangsterach, ale i policjantach.

Pomysłodawcą całego przedsięwzięcia jest Ed Burns, który sam był glina i fabuła jest lekko oparta na jego przeżyciach. Trzeba przyznać, że spece od scenariusza, którzy piszą dla HBO to światowa czołówka i to co stworzyli zasługuję na najwyższą ocenę. Przez serial przewija się wiele postaci, jednak każda jest zbudowana w bardzo ciekawy sposób, wszystkie są dobrze zagrane i wszyscy aktorzy są idealnie dobrani do swoich ról.

Podczas oglądania tego serialu widz zaczyna sobie zdawać sprawę, że nie jest to kolejny schemat jak w Housie, gdzie genialny doktor leczy wszystko i wszystkich, tutaj cała ekipa filmowa postarała się, żeby serial był mienił się pełną paletą barw, niczym u impresjonisty obraz. Dobrzy i źli bohaterowie, ludzie z honorem i bez niego, złodzieje, oszuści, inteligenci, mordercy, cynicy występują tutaj po obu stronach barykady i policyjnej i przestępczej. Dlatego często w środku odcinka zaczynamy się zastanawiać, kto tu jest tak na prawdę dobry i z kim się utożsamiamy.

Ciężko jest opisać prawie 100h kina w jednym poście, ale gorąco polecam i zachęcam do obejrzenia The Wire.

Poniżej zamieszczam link do traileru zrobionego przez fanów serialu:

http://www.youtube.com/watch?v=srIYAbjqT-g

2 komentarze:

  1. ej właśnie to mi się podobało też, że w pewnym momencie po prostu sympatyzujesz ze złym bohaterem, który w twoich oczach zły nie jest.
    racja, racja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Omar i Stringer Bell! dwie niesamowicie nakreślone postacie.

    OdpowiedzUsuń