piątek, 8 stycznia 2010

Wielkie oczekiwania

Drogi Mikołaju!
Dziękuję, że na mój poprzedni list odpisałeś tak szybko, ja sam przepraszam, że moja odpowiedź następuje dopiero teraz. Dzisiaj nie chce pisać nic wielkiego, ale wiedząc, że udałeś się na nowy filmy Terry'ego Gilliam'a, czyli Parnassusa z długo oczekiwaną ostatnią rolą Leadgera, przygotuję podłożę pod Twoją recenzję i opiszę swoje doświadczenia z tym reżyserem oraz filmem, którym ostatnio udało mi się obejrzeć. Mam nadzieję, że dasz radę i jeszcze dziś zamieścisz swoje przemyślenia związane z tym filmem. Trochę żałuję, że nie udało Ci się obejrzeć w niedzielę w Uczcie Kinomana Las Vegas Parano, przez niektórych uznawane za kultowe, mimo że znasz już moją opinię na temat tego filmu jeszcze raz Ci ją dokładnie wyłożę i przedstawię w pewien sposób łopatologicznie.

Jak wiesz uwielbiam kino magiczne i w pewien sposób przenoszące nas w inny świat. Za twórcę takich filmów zawszę uznawałem Terry'ego Gilliama byłego członka grupy Monty Pyhtona. W jego dorobku posiada on wiele produkcji, które zrobiły na mnie piorunujące wrażenie, dajmy na to Fisher King, czy Kraina Traw, jednak oglądając Las Vegas Parano coś ukuło mnie w moim malutkim serduszku. Terry Gilliam przenosi nas i tym razem w inny świat, tylko że przy użyciu narkotyków. Jak wiesz uznaję zasadę wszystko dla ludzi, ale tym razem wydaje mi się, że reżyser trochę przesadził. Depp i del Toro okazali się idealnym duetem do tego filmu i jest to chyba jedna z niewielu ról Deppa nie rozpowszechniona wśród nastolatek, który po Piratach stał się bożyszczem tłumu. Wracając do Gilliama, narkotyków i Las Vegas Parano, jest to wspaniała fabuła i nie widzę nic złego w tym, że dwóch kolegów zaopatruję się masę dragów, jedzie i ćpa, to jest taka ostrzejsza wersja naszego marzenia o wyjeździe na platformę wiertniczą, taka przygoda życia niczym podróż przez stepy Akermańskie lub przejechanie Route 66. Wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że nie spotyka ich żadna kara za ich wybryki. Porwanie nastolatki przez podanie jej kwasu i niszczenie wszystkiego co stanęło na ich drodze. To jest według mnie błąd reżysera, który spowodował, że ten film mnie odrzuca, ponieważ każdy idiota oglądający Las Vegas Parano uzna, że można tak się bawić, jest super, fajnie, kolorowo, na dodatek nie spotkają mnie żadne represje. Jedna ze scen obrazujących, to o czym mówię to moment kiedy bohaterowie wielokrotnie przejeżdżają obok tablicy informującej o karach za samo posiadanie narkotyków, nie mówiąc już o handlu, obowiązujących w stanie Nevada.

Mikołaju czekam więc na Twoją opinie o Parnasussie, na którego wybieram się we wtorek i mam nadzieję, że będziemy mogli wymienić nasze opinie. Proszę wybacz mi nieskładność moich myśli ponieważ są to moje pierwsze listy w życiu. Załączam Ci także link do Statku Pijanego Arthura Rimbaud. Ten wiersz jest zaczątkiem każdej zaćpanej historii.
http://www.wiersze.annet.pl/w,,10231
Pozdrawiam serdecznie.

1 komentarz:

  1. Co do braku kary -- trzeba pamiętać, że to film oparty na książce, więc ewentualna "wina" może być nie do końca po stronie reżysera. Nie wiesz może, jak było w wersji pisanej?

    Swoją drogą ciekawe, ile z tej historii było wymyślone, a ile wydarzyło się naprawdę...

    OdpowiedzUsuń